Chciałbym raz jeszcze, a może wiele razy
Móc powracać do wydarzeń… do ludzi i ich twarzy,
Do chwil, które szybko przeminęły, niczym błyskawica
Do widoków, do szlaków, do wypraw, do życia,
Jakie było moim osobistym udziałem
W którym się ja bawiłem…, ale i cierpiałem.
Chciałbym… Lecz wiem, że to niemożliwe
Z przyczyny, która trwoży umysły wrażliwe,
Albowiem to, co było, już nie istnieje,
Co więcej: nie istnieje też to, co się dzieje!
Wczuj się, bowiem, wędrowcze, w chwilę ulotną
Tę, której właśnie doświadczasz, chwilę bez-powrotną,
Czy ona, w jakimkolwiek sensie, naprawdę istnieje?
I czy zawiera w sobie coś, co się teraz dzieje?
Czy jest realna w jakiejś zewnętrznej rzeczywistości?
Czy też wyłącznie w twojej głowie – i tylko tam – gości?
Bo jeśli mózg twój kreuje te ulotne obrazy,
I doznania twoje wszelkie, myśli i Fantazy,
To znaczy, że wszystko jest tylko ulotnym wspomnieniem
I nie ma na cokolwiek realnego, żadnego, przełożenia.
Jak zatem można by wracać do czystej fantazji?
Do czegoś, co istniało wyłącznie w wyobraźni?
Gdzie to mogłoby zostać zapisane? Gdzie ta informacja?
Czy istnieje w liczbach? Kropkach? Albo w spacjach?
No dobrze, powiesz. Jest w czasoprzestrzeni,
Zawarta na wieczność. I nic tego nie zmieni,
Bo chociaż Czas mija, to wespół z Przestrzenią,
Tworzy realność. Ze światła i cieni,
Z położeń i pędów. Energii i ruchów,
Ze zmian i odczuć. A nawet i duchów,
Które dla licznych są też tak realne,
Jak barwy i nuty – są doświadczalne.
Mógłbym się zgodzić z takim tokiem myślenia,
Ale czy to faktycznie cokolwiek tu zmienia?
Przecież to tylko są… dywagacje?
Tymczasem minęły kolejne… wakacje!
I z każdą sekundą się oddalają,
Z prędkością światła – gdzieś przepadają,
Bowiem z wyliczeń Fizyków wynika,
Że wszystko – z prędkością światła pomyka!
Wyobraź sobie, wędrowcze galaktyczny,
Środek Kosmosu. Realny. Fizyczny,
Ten środek, w którym znajduje się Ziemia,
Z którego we Wszechświat nasze spojrzenia
Kierują się ku krańcom poznania –
Stąd widać, że Kosmos, to wielka Bania.
Ogromna! I szybko, uparcie puchnąca,
Gdzieś w niebyt się stale rozszerzająca,
A my, wewnątrz niej się strasznie kotłujemy,
I sprawę z tego sobie, niestety, zdajemy!
Chociaż nie wszyscy. O tym chyba dobrze wiecie,
Bo nie jesteśmy jednakowi. Na tym dziwnym świecie.
I tak, mam własną bańkę. Czaso-przestrzeni.
Co ze mną wszędzie podąża. I w tym się nie leni!
I ma ona swój środek. Ten jest w mojej głowie.
I nie ja tylko. Lecz także każdy inny człowiek
Mieszka w swojej bańce. W swej Czaso-Przestrzeni.
I choćby nie wiem co, tego faktu nie zmieni.
I żebym mógł znaleźć się znowu w przeszłości
Cały mój Wszechświat musiałby też w niej zagościć,
Ze wszystkimi moimi wspomnieniami i myślami,
A także, co mi się nie uśmiecha, z wszystkimi idiotami!
Zatem dosyć już tych intelektualnych swawoli,
Bo są rzeczy, na które Natura, po prostu, nie pozwoli!