Czy warto….
Czy warto jeszcze żywym być
Uparcie z życiem zmagać się
By w końcu skruszeć niczym liść
I prochy ziemi oddać swe?
Czy warto czekać na ten dzień
I chwilę, która nadejść musi
Kiedy już nawet żaden cień
Ani pocieszy, ni zasmuci?
Czy warto marzeń zgłębiać sens
Wiedząc, że nie ma w nich żadnego
Że życie jest jak krótki sen
Wariata – zeń wybudzonego.
Zgłębiać, co inni nie zgłębili
Starać się pojąć niepojęte
Rojąc, że życie mi umili
Ocean wiedzy pełny. Mętnej.
Po co mi życie, co ma swój kres
I nim dobiegnie końca
Czuć się niby ta mała wesz
W gęstwinie włosów pląsająca.
Bez celu idę. Bez drogowskazu,
Wiedząc, że żaden nie istnieje
W chaosie myśli, na Ołtarzu
Bezsensu – palę swą nadzieję.
Łudziłem się. Jak każdy głupiec
Zawzięcie z losem się zmagałem
Starając się od siebie uciec.
Aż zamek z piasku zbudowałem!
Bezradny patrzę jak niszczeje
Fala za falą go podmywa
Fundament znika, już się chwieje
A pomoc znikąd nie przybywa.
Nie było komu przyjść z odsieczą
Bo posłów wysłać zaniechałem
I runął gmach mych marnych wierzeń
I w kupie gruzów się ostałem.
Lecz jeszcze walczą o swe życie
Żywi, co pragną zniewolenia,
By przetrwać każdą chwilę, skrycie
O szczęściu marząc bez wytchnienia.
Żałośni. Dopadnie ich kosiara
I przetnie marzeń chwile złudne
Nadejdzie nagle. Niczym mara
A za nią miasta, wsie…. Bezludne.
Jest życie pełną rojeń chwilą
Ze snu wiecznego wybudzeniem
Patrz, byś przed zaśnięciem swym ponownym
Nie musiał zmagać się z cierpieniem.
Uwolnij umysł od urojeń
Od planów, tęsknot, żądzy sławy
Zaśnij w pokoju z samym sobą
Pozbądź przed śmiercią się obawy.