Dzień 555

Czym się dzisiaj zamartwiasz doktorze?

Że się uwolnić od świata nie możesz?

Że nie masz pojazdu od innych lepszego?

Aby doświadczyć czegoś nowego?

Co by Cię zabrał w świat urojony?

Na lata życia, na całe eony?

Że czegoś takiego wciąż nie posiadasz?

I myślą bliźnich, jak chcesz, nie władasz?

 

Dzień 557

A u mnie, Doktorze, dzień piękny wstaje!

Zatem zaczynam znów swoje baje:

I oczekuję, że będą owacje

Albowiem stwierdziłem, że to są wibracje

Że Pan i ja, i wszystko, co istnieje

Za sprawą fal faktycznymi się dzieje

I Pański piesek, i leśna ptaszyna,

 Że tylko jedna jest tego przyczyna

Z jednego źródła to wszystko wypływa

Jak lawa, co stoki wulkanu pokrywa,

Niosąc w sobie zapowiedź istnienia

Materii, ducha, radości, cierpienia

Tworząc czas, przestrzeń, w nich wydarzenia

Co są przedmiotem naszego myślenia.

I owa lawa, zwiem ją iluzją,

Oddziela źródło żelazną żaluzją

Przez którą niełatwo człekowi się przebić

I może to zabrać mu wiele…, żyć.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.