Jestem idiotą, Panie Doktorze
I w tym Pan nic mi, już, nie pomoże
Bo gdy człowieka dotyka głupota,
To Pan, czy inna ludzka istota,
Nie jest nic w stanie na to zaradzić
Choć kiedyś, Doktorze, zwykłeś mi kadzić
Najmędrszym z mądrych mnie nazywając
A ja, nie bardzo na to zważając,
Nadał pisałem swoje rozprawki
Jak uczeń z pierwszej, prymusiej ławki
Pod Pańskie dyktando, i Pańskie zlecenia
Myśląc, że chociaż mnie Pan przecenia,
To jednak Panem szczerość kieruje,
Której nie całkiem mój umysł pojmuje.
Teraz pojąłem, w swojej głupocie
Żem tak się zatarł w swojej tępocie
I w naiwności, co w parze chadza
Z nimi obiema, umysł okadza,
I sprawia, że człowiek, choć mu się zdaje
Że w bajki nie wierzy, to jednak przystaje
Na bycie kpin źródłem i rżących śmiechów
Drwin, uwag, przycinków i przykrych wzdechów,
Iż całkiem tego nie postrzegałem
Jak się Wam obu ja nabrać dawałem.
Bo mnie się, Doktorze, tak wydawało,
Że to, co piszę, mądrość w sobie miało;
I taki był cel tego pisania
Ze strony mojej, twórczego działania.
A teraz Pan mówi, że wypociny
To były. I są przedmiotem kpiny
Dla wielkich geniuszów, umysłów wspaniałych,
Co sobie idiotę do rozmów wybrały
By zrobić sobie przednie pośmiewisko,
Z tego, co pisze i mówi, chłopisko.
Nie przeczę, jestem głupcem Doktorze
Bo kto jeszcze inny tak nabrać się może
I brać na poważnie te dyrdymały
Co Pan mu wciskał do jego pały?
Tak, więc, durniem ja byłem. I durniem pozostanę,
Bo jest to w me geny głęboko wpisane,
I chcę dziś zakończyć te durnia pisania
I błagam, niech mnie Pan więcej do tego nie skłania.
Bo ja, Doktorze, nigdy nie zmądrzeję
I pójdę, zapuszczę się sam w swoje knieje,
Rozważań jałowych i nie-praktycznych,
Zwyczajnych. Ludzkich. Teoretycznych.
Zupełnie nie takich, co się przekładają
Na rzeczy praktyczne. I kasę dają.
Bo według tego, co Pan wszem wyłuszcza,
Liczy się kasa. I tym żyje tłuszcza,
Oraz inteligencja na świecie cała,
Choćby nie wiem, jak bardzo się wypierała.
A ludzie głupi tak sobie miarkują,
Że jednak niektórzy się PASJĄ kierują,
Że ta ich napędza. I w twórczym kieracie,
Pisząc, malując – nie myślą o KASIE!
Ba, nawet do pasji swych dokładają,
Bo takie durne umysły swe mają.
Zatem, Doktorze, już nic mnie nie skłania,
By miał nadal rozważać. Pańskie nauczania.