Niech będzie Pochwalony, me owce i barany,

Dziś od Biskupa Urbaniusza list do Urbanian będzie przeczytany.

Następnie sprawy parafialne tu sobie omówimy

Najpierw najważniejszą: Że nieco więcej, od teraz, płacimy.

Otóż wielu z was 500 plus, jak już wiem dobrze, dostało

Co mnie trochę w urzędzie zachodu kosztowało

By mi wydrukowali najnowsze na ten temat statystyki

Więc wiem dokładnie dla kogo pójdą zasiłki.

Zatem, w tym względzie, wątpliwości zapewne nie macie,

Że bardziej niż kiedykolwiek, wełenką porastacie.

Która, gdy zbyt wysoka na was rośnie, to zwykle bardzo pali

I od tego my, pasterze, jesteśmy, byśmy was przystrzygali.

Kochani! Byłoby dla was najlepiej, gdyby ta kasa cała

Na tacy kościelnej, co tydzień, w ratach, lądowała,

To bowiem, płacącym uczciwie, męki czyśćcowe by skróciło

A paru może by się i wcale nie podsmażyło!

Więc to weźcie, moi drodzy, pod serdeczną rozwagę

Gdyż dzięki rządowi naszemu zyskaliście przewagę

Nad mocami piekielnymi, co rządzą z tamtej strony

I teraz wielu może z łatwością pokonać demony

Oddając kościołowi, i nam, wszystkim księżom powołanym,

Te niewielkie przecież pieniążki, przez nasz rząd wam przyznane.

Taka też, w zamyśle i w tajnych umowach, była intencja

Tego niezwykle mądrego, rządowego,  posunięcia.

Kiedy już kasa trafi do nas, to my, od trosk doczesnych uwolnieni,

Będziemy jeszcze mocniej na modlitwach skupieni

Będzie więcej aktów ofiarnych, więcej świeczek zapalonych

Więcej kadzideł dymiących, skutecznie odstraszających najgorsze demony

I to wszystko – w imieniu darczyńców – usilniej i częściej odprawianych.

A tych co nie dadzą, na każdej mszy z ambony wyczytamy!

Aby ich tym mocniej w Panu zmobilizować

Do tego co najważniejsze: By już tu duszę swą wyratować

Od piekieł, od smoły, od wszelkich potworności

Bo szatan się nie cacka, przypala  ciało do bielutkiej kości!

 

A teraz, od jakiegoś czasu zapowiadany

List biskupa będzie, w wersji uproszczonej nieco, odczytany.

Ta z kolei wersja początek swój w twórczości miała

Niejakiego Franciszka, co go boża chwała

Przez pomyłkę chyba, na stolec wyniosła

Bo jak inaczej tłumaczyć zachowanie tego, dość śmiesznego, osła?

 

Posłuchajcie teraz listu, i dobrze zapamiętajcie

I w razie czego o kopie proście, i ją zachowajcie.

 

Oto słowo naszego Biskupa przeze mnie przemawia

I prawdę oczywistą i boską wam tutaj przedstawia:

 

 

„Ten list do was piszę, drodzy Parafianie

Albowiem mnie zmierziło niektórych narzekanie

Że my, księża, z tym jakby troszeczkę przesadzamy

Że nasze owieczki i baranki za często ruchamy. 

Wobec tak jawnych oskarżeń i podłych pomówień

Udzielam tu odpowiedzi, najlepiej jak umiem:

 

Otóż  jest we mnie, owczarnio ty moja wspaniała,

Moc tak wielka, że na zawołanie staje moja pała,

Moc, co od Pana naszego została mi nadana

W dniu Ducha Świętego przezeń –  na mnie zesłana.

On to był mnie umocnił w tej mojej wielkiej wierze

Że kiedy tylko wieczorne odprawię pacierze

Mogę przez noc całą ruchać, aż do godzin dnienia

I co więcej, wystarcza mojego nasienia

Bym się spuścił raz za razem kilkanaście razy

Co mnie –  i zapewne z was niektórych – prowadzi do ekstazy!

Pan musiał mnie szczególnie w tym względzie polubić

Bo świeże dupeńki mi podsyła, mniej więcej, co dzień drugi,

Bym jeden miał na odpoczynek, modlitwy i wszelkie  rozważania

Co do technik i sposobów mistrzowskiego ruchania.

Sztukę tę całe życie w sobie doskonalę

Mam wytrwałość od Pana! Bardzo Go tu chwalę!

I Mu świeczek już mnóstwo w życiu za to zapaliłem

Więcej może niż dupeczek kutasem zaliczyłem!

 

I dlatego dziwię się bardzo, co ten i ta głosi,

Że kutas się księdzu nigdy, a nigdy nie podnosi.

Czy ty, jedna z drugim, naprawdę nie uważacie

Że nas w ten sposób bardzo, a bardzo obrażacie?

Że tak twierdząc zaprzeczacie naszej męskości

Że to słysząc cierpimy,  aż do szpiku kości!

A myśmy są męże święte, przez Boga tu posłane

By paść i rozmnażać te stada nam tu dane.

I byłoby to wszystko w najwyższym porządku

Gdybyśmy nie musieli przy was robić codziennie obrządku:

Pokarmić was to ciałem. To polać olejami

A na dodatek okadzać. Wonnymi kadzidłami!

 

Więc wiedzcie to, kochani, że wasz pasterz czasem

Lubi sobie poruchać w realu, nie tylko w myślach, kutasem

I że czasem jest to młodziutki chłopaczek

Bo akurat wasz pasterz ma na niego smaczek.

Za ten obrządek, co musimy dzień w dzień wykonywać

Przecie nam się  należy, trochę, podokazywać.

Stąd moje jest do was mocne w Panu zawołanie

Niechaj od dzisiaj każda i każdy z was przestanie

Cokolwiek na księży wygadywać złego

Bowiem za gadanie takie zbawienia wiecznego

Raz na zawsze pozbawieni będziecie

I nic was od tego nie uchroni, na tym podłym świecie!

I dlatego was proszę, drodzy parafianie

Że cokolwiek usłyszycie, lub cokolwiek się stanie

Nie bierzcie tego serio, ani wniosków żadnych

Nie wyciągajcie, póki z ust poważnych

Takich jak moje, nie usłyszycie

Jak rozumieć to czy owo, zawsze, musicie”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.