Ja to jestem chyba kiep
Niewydarzony
Bo każdego ranka przez łeb
Wciągam na dupę
Kalesony.

Doskonale strzelam
I zawsze, gdy dobrze się złożę,
To gwarantuję,
Że nic nie położę!

Dlatego gdy idę do lasu
Aby zapolować,
To nawet dzika zwierzyna
Na mój widok
Się nie chowa.

A gdy wracam z polowania
I do snu się szykuję,
To kalesony, pod dniu całym,
Przez głowę
Z dupy
Zdejmuję.

A teraz – za dobrą odpowiedź
Oddam sąsiada chałupę –
Zgadnijcie czyją tak, codziennie,
Uszczęśliwiam
Dupę?
………….
Ja jestem chyba kiep,
I chyba strzelę w ten swój łeb,
Ale się boję, że spudłuję,
I tylko nabój zmarnuję!

………….

Jednak kompletnym idiotą – nie jestem,

Tak sobie czasem miarkuję,

Bo jakby na mnie nie patrzeć,

To paru klepek…

W mózgu…

Wciąż mi…

Brakuje!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.