
Po co nam, kochanie…
Po co nam, kochanie, się wzajemnie obrażać?
I na przykrości z tym związane, stale się narażać?
Po co nam narzekać na siebie bez końca,
Żeśmy są nie tacy? Toż to rzecz nużąca!
Uszczypliwościami sobie wzajem życie zatruwać,
I na nowo stare żale na wierzch wydobywać…
Ileż to myśli brzydkich się przewala w głowach,
Choć rzecz mogłaby wyjaśnić jedna, szczera rozmowa.
Ale czy to by pomogło? Racji dowodzenie?
Jeśli pomiędzy nami jest …NIEZROZUMIENIE!
I na to, zapewne, już nie poradzimy
Bo co innego, na to samo patrząc, ty i ja widzimy.
W różnych żyjemy światach. I żaden nie jest lepszy.
Ja uwielbiam takie, a ty inne rzeczy.
Dla mnie kawa poranna najlepiej smakuje
Kiedy się w czystą zieleń za oknem wpatruję.
Dla ciebie może to być z naprzeciw kamienica,
I ruchliwa, głośna, krakowska ulica.
I uparcie chcesz mnie wciągnąć do swojego świata
I zrobić ze mnie mieszczucha. A zrobisz… Wariata!
Zatem szkoda czasu, który marnujemy
Na coś, czego przecież zaraz żałujemy,
Bo lepiej by można wykorzystać te chwile nam dane,
Lecz, zda się, że mamy oboje ze sobą przesrane!
Co zatem trzeba zrobić, by się wyswobodzić?
I na nowo starych żalów w rozmowach nie wywodzić?
Ja jedno tylko widzę, dobre rozwiązanie,
To rozwiązanie zwie się zwyczajnie: Rozstanie.