Po co mi widok słońca na pogodnym niebie
Jeśli nie mogę teraz popatrzeć na Ciebie?
Po co mi dotyk sukna jedwabnego
Jeśli wciąż czuję gładkość ciała Twojego?
Po co mi lot ptaków, gdy ruszają w drogę
Jeśli mojej Kaczuchy przytulić już nie mogę?

Po co mi błękit wysoko nad górami
Jeśli piękniejszy w Twych oczach tak często mnie mamił?
I po co mi gibkość leśnej leszczyny
Gdy nie ma już przy mnie  mojej gibkiej dziewczyny?

Po co mi wzniesienia, pagórki zielone
Łagodnie nad szeroką rzeką rozciągnione
Po co mi tyle widzieć dostatków
Skoro Twoich nie mogę  pogładzić pośladków?
Ni ud, ani łydek, ich kształtnych szczupłości
Aż ból mnie przenika do głębi moich kości…

Tyle ja miałem, i tyle utraciłem!
Żyłem urojeniem, i nadal nim żyję
I wciąż się myśl taka błąka w mojej głowie
Że to nie był koniec, a tylko przedsłowie…
…i że wciąż wrócić możemy w te chwile upojne
W poranki nasze czułe, rozmowy spokojne
Łagodne i miękkie muśnięcia, dotykania
I ciał naszych nagich nocne przytulania
Gdy sięgałem ustami stóp Twoich gładkości
Niepomny ani czasu, ni teraźniejszości
I gdy chwila rozkoszy tak się rozciągała
Że od początku bytu w nieskończoność sięgała
I bez przytomności, bez przewidywania
Otaczała nas aura. Czułego kochania.

I  tak biorąc – braliśmy, po czym oddawali
Ty mnie – a ja tobie, na spokojnej fali
Co nas unosiła w światy te rozkoszne
Szczęśliwe i jasne, pełne i radosne
W jakie kochankowie się czasem udają
Gdy ich ciała się w jedno ze sobą splatają.

I żadne nie widziały, poza mymi oczami
Twej postaci, tak wdzięcznej i miłej jak aksamit,
I twej twarzy uśpionej na moim ramieniu
Pogrążonej w spokojnym i bezpiecznym śnieniu…

Po co Cię pokochałem i dla Ciebie żyłem?
Skoro tak łatwo na zawsze już Cię utraciłem?
I tak wciąż marząc o Tobie, o mojej anieli
Samotnie się rzucając, szukałem ja w pościeli
Zapachu włosów jasnych,  co piękniej mi pachniały
Niż łany kwiatów, co łąki za oknem porastały
Niż leśne jagody rozgniecione w dłoni,
Tej cudownej szukałem  w moim łóżku woni
Samotny w pustym domu. Samotnie zasypiałem
I Twojego dotyku daremnie czekałem.

Daremnie. Wyblakną zapachy, wspomnienia
Wśród gwiazd poznikają. I moje rojenia
Wypalą się w strukturach mózgu człowieczego
I śladu po nich wkrótce nie będzie już żadnego.

A byłaś dla mnie spokoju przystanią
I byłem Twoim panem, a Ty moją panią.
Byłaś moją Przytulanką, której dotknąć musiałem
Gdy obok na kanapie wieczorem przysiadałem.
Byłaś moim zachwytem, wtedy gdy patrzyłem
Jak się krzątasz w pobliżu, tam gdzie ja byłem
A po pracy mi byłaś radosnym wytchnieniem
A teraz jesteś tylko mym sennym marzeniem
Gdy  nocą przychodzisz nieoczekiwanie
I czynisz w mej sypialni wielkie zamieszanie
Zrywam się raptownie, wciąż snem otulony
Na poły do ciebie we śnie przytulony
Na poły na jawie się już rozglądając
Oczami postaci twojej wyglądając
I kiedy nie znajduję i  dociera do mnie
Realność owej chwili – i myślę znów przytomnie –
Skurcz nagły przez trzewia moje się przewala
I smutek rozstania we mnie znów rozpala
Który, byłem już  pewny, skrył się na dnie duszy
I miał nie być przyczyną ponownych katuszy.

Przybądź więc chwilo, co niesiesz  wytchnienie!
Bo z  wytchnieniem nadejdzie moje ukojenie.
A wtedy się staniesz nowego zamysłem
I odrodzi się człowiek, z czystym znów umysłem
W którym żadne wspomnienia nie są truciznami
Bo pokryły się dawno twardymi bliznami.
I już nie uwierają, smutkiem napawając
Przy którym leśne nimfy w trwodze zamierają!

Daj mi, mój  Panie, łaskę zapomnienia
I obdarz mnie proszę, łaską wybaczenia
By mi już żadna myśl w głowie nie powstała
Co niesie zniszczenie, jak zatruta strzała
Z nienawiści wysłana, by siać zamieszanie
Ból i chorobę. A w końcu  skonanie.

Ustrzeż mnie Panie przed zemsty pragnieniem
Bym zasypiał w noc każdą ze spokojnym sumieniem
I wypełnij mi dzień każdy takimi chwilami
By z dobrymi się zawsze kojarzył wspomnieniami.

Pozwól teraz, że raz ostatni szepnę Ci  na ucho:
Żyj długo i szczęśliwie! Niegdyś moja… – Kaczucho.
I bez względu na to, co się jeszcze stanie
Nie wróci już  moje do Ciebie zaufanie.
I pamiętaj, że to zbierasz, co wcześniej zasiałaś
A w mej pamięci kurwą na zawsze już  zostałaś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.