
Przysięga
Przysięga
Przysięgam, że Cię zerżnę, moje ty, Kochanie,
I na nic się tu zda Twoje błaganie,
Twoje nieporadne próby uniknięcia
Mojego prącia w twoją cipkę, Najdroższa, wtargnięcia!
Przyjdę do Ciebie wtedy, gdy już będziesz zasypiała,
Gdy zobaczę w pościeli zarys Twego ciała,
Nagiego. I ściągnę z Ciebie to nakrycie zbyteczne,
I dam się ponieść żądzom. A żądze to wszeteczne!
Wiem. Nasamprzód mocno mnie od siebie odepchniesz,
Odwrócisz się ode mnie, skulisz i coś cicho szepniesz,
Coś takiego bym dał Ci spokój, boś bardzo zmęczona,
I do kochania się o tej porze nie całkiem nastrojona.
W porządku, mój ty Skarbie, ja na to odpowiem,
I dorzucę, że bez Twojej zgody nic z Tobą nie zrobię,
Że skoro nie chcesz, to ja zaraz pójdę stąd sobie,
Do łazienki. I tam sam ze sobą zrobię to sobie.
Wiem, że się wtedy przeciągniesz, leniwie, jak kociczka,
Wyprostujesz swe ciałko, zwrócisz ku mnie liczka,
Spojrzysz i sprawdzisz, czy jestem podniecony,
I zamruczysz… zapraszająco…. A ja – napalony –
Ze sterczącym wysoko kutasem stwardniałym,
Sięgnę po Twoją dłoń, by dotknęła mej pały…
Uwielbiam bowiem, kiedy go wcześniej dotykasz,
Gdy go gładzisz, masujesz, delikatnie smykasz,
A ja w tym czasie zanurzam się swymi ustami,
Pomiędzy rozwartymi szeroko, dla mnie, udami…
Ale…! Zakończę już na dzisiaj te swoje udręki,
Wszak nie przyjechałaś. Pójdę zatem. Gdzie? Do łazienki.