Przyszedł Bóg wczoraj do mnie, na ławce zasiada
I tak rzecze do mnie, śmiertelnika: – Przyszedłem się wyspowiadać!
I chociaż nie wiem, czy rozgrzeszenie zostanie mi udzielone
to jednak spróbuję wytłumaczyć ci, dlaczego
wszystko na tym łez padole
jest tak straszliwie
popierdolone.

Wsłuchałem się. A On dalej tak do mnie powiada:
– Widzisz, stworzenie czegoś z niczego – to nie jest taka prosta sprawa
To i owo może pójść paskudnie. I wiesz co? Tak właśnie się stało,
Starałem się… Ale nie wyszło… Czasu było mało
Musiałem się śpieszyć, bo Czart piekło szykował
I smołę już w kotłach piekielnych gotował
A ja miałem mu wsad do tych kadzi naszykować
I coby opału za dużo nie zmarnować,
Stworzyłem mu człowieka, na swój obraz i podobieństwo
I co z tego wyszło?
Sam wiesz…
Przekleństwo!

Dlatego, Człowiecze, stwarzałem Cię w pośpiechu…
I rzecz można, jesteś produktem
mojego
Pierworodnego
grzechu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.