Lubię kiedy, mój wróbelku….

 

 

Lubię kiedy, mój wróbelku

Siedzisz w kiblu. Na kibelku

Jesteś taka śliczna, naga,

Towarzyszy Ci powaga

Tego co tam dokonujesz.

Wiem, że wówczas nic nie knujesz

I że obca ci ochota

Brać do ust mojego knota.

To rozumiem, ważność chwili

Na Twą korzyść wagę chyli,

Ale kiedy już zakończysz

I dzieła swego dokończysz

Kiedy dobrze się wysikasz

Kupę zrobisz – zaczniesz brykać!

Usiądziesz mi  na kolanach

I w swą cipkę mego Pana

Ochoczo tam nakierujesz

Bo w zabawie tej gustujesz

 

Czemum zaczął od pierdzenia?

Nie wiem? Wszystko tu się zmienia,

Zwłaszcza słowa, które piszę,

Kiedy stukam w te klawisze

Gdy  ważnego chcę coś stworzyć

Ale… – to mi nie wychodzi.

Miast się skupić na tworzeniu

Ja się skupiam… na pierdzeniu!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.