Świtem dnia powszedniego

Wynurzyłaś się z piany… snu spokojnego,

I zasnęłaś na kraju różowej pościeli

Jakby Cię z nieba przysłali – anieli…

 

Mnie nie dostrzegłaś, lecz ja Cię widziałem

Ale odezwać się słowem nie śmiałem

Aby nie spłoszyć zjawiska cudnego

Co nawiedziło mnie ranka owego.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.